7 maja 2019 – dzień 1
Gdańsk – Ciechocinek
Wyruszamy w godzinach przedpołudniowych, nie spiesząc się – z noclegiem w Ciechocinku. Podążamy autostradą A1 w kierunku Łodzi. Mimo, że jedzie się monotonnie to drogi ubywa szybko. Zatrzymujemy się na jednym z parkingów autostradowych prowadzonych naprawdę wzorowo. Jest czysto, a co najważniejsze można uzupełnić wodę w kamperze i ew. wykonać serwis. Brawo!

Po przejechaniu ok. 200 km, meldujemy się w godzinach popołudniowych w uzdrowisku Ciechocinek. Wybieramy na miejsce postoju i nocleg, camping w tym miasteczku. Jest prowadzony wzorowo i posiada pełną infrastrukturę. Ruszamy na obchód zaliczając tężnie i coś dla ciała – kawę z pysznym ciastem.



8 maja 2019 – dzień 2
Ciechocinek – Częstochowa – Żory
Rano po śniadaniu ruszamy w dalszą drogę. Obieramy kierunek na Żory podążając przez Łódź, Częstochowę i Katowice. W Częstochowie robimy postój by zobaczyć jak wygląda sanktuarium. Ostatni raz byłem tu przed maturą (ile to już lat). Niestety wiele się tu nie zmieniło. Porównując z Lourdes, czy Fatimą, infrastruktura i otoczenie najważniejszego miejsca polskich katolików wygląda siermiężnie i ubogo.


W okolicach Piotrkowa Trybunalskiego mijamy na drugiej nitce autostrady, potężny kilkunastokilometrowy korek. Strach jak pojedziemy spowrotem, ale na razie o tym nie myślimy. Po drodze, już na Śląsku robimy ostatnie zakupy i w godzinach wieczornych meldujemy się u naszych przyjaciół z którymi będziemy podążać dalej. Wieczór spędzamy na miłej pogawędce po rocznym okresie nie widzenia się.
9 maja – dzień 3
Żory – Krynica Zdrój
Ranek budzi nas solidnym deszczem i chłodem. Zbieramy się, i po śniadaniu przygotowanym przez Danusię i Genka, ruszamy w kierunku Krakowa i dalej na południe. Cały czas mocno pada, jest ślisko i sporo samochodów na jednej z droższych odcinków polskiej autostrady (Katowice – Kraków). W okolicach Myślenic na jednej ze stacji benzynowych spotykamy się ze Zbyszkiem, trzecim uczestnikiem naszego wyjazdu. Ustalamy, że noc spędzimy w Krynicy Zdroju, by rano następnego dnia ruszyć w dalszą drogę.



10 maja 2019 – dzień 4
Krynica Zdrój – Tylicz – Gaboltov (Słowacja) – Negresti Oas (Rumunia)
Rano tankujemy paliwo i przez Tylicz wspinamy się górskimi serpentynami w kierunku granicy ze Słowacją. Nie będziemy jechali autostradami, jeżeli nie będzie to konieczne. Trasę przejazdu opracował perfekcyjnie Zbyszek i on karawanę pilotował. Tak więc Słowację i Węgry przejeżdżamy drogami lokalnymi, nie musząc kupować winiet. Mamy zamiar jeszcze dziś osiągnąć Rumunię.


Wczesnym wieczorem rozglądamy się za miejscem na nocleg. Zawsze jest to ważne, bo miejsce musi być bezpieczne i w miarę duże – jest nas trzy kampery. Zatrzymujemy się na przydrożnym parkingu , ale nie odpowiada nam spędzenie tu nocy wśród przejeżdżających pojazdów. Genek wypatruje niedaleko uliczkę i okazuje się, że na jej końcu znajduje się plac, przed rozlewnią wody mineralnej. Doskonałe miejsce na nocleg. Dozorca pilnujący firmy, częstuje nas butelkami wody mineralnej, a my rewanżujemy się buteleczką polskiej żubrówki. To pierwszy autentyczny wyraz sympatii Rumunów wobec nas.


11 maja 2019 – dzień 5
Negresti Oas – Sapanta – Desesti – Budesti – Barsana
Rano budzą nas samochody przyjeżdżające po odbiór wody mineralnej. Po śniadaniu ruszamy w dalszą drogę. Naszym celem jest wesoły cmentarz w Sapanta. Miejscowość jest małą wsią, rozsławioną poprzez czczenie zmarłych w sposób niespotykany w innych miejscach. Nagrobki, oprócz nazwisk zawierają obrazki określające profesję zmarłego, a także dowcipne zdania ilustrujące jego życie.



Ruszamy w dalszą drogę w poszukiwaniu zabytków kultury sakralnej. Niestety nie wszędzie są parkingi, a więc jest problem z zatrzymaniem.


Zatrzymujemy się w centrum wsi Budesti pod Ośrodkiem Kultury.


Niestety wnętrza cerkwi nie możemy obejrzeć, a szkoda bo przechowywane są tu hełm i kolczuga, które nosił „Viteazul” (Waleczny), maramurski Janosik . Postanawiamy przejść się po wsi. Zabudowania są skromne, a ludzie bardzo życzliwi i sympatyczni.


Ruszamy w dalszą drogę, obserwując coraz większą liczbę mieszkańców w kolorowych strojach regionalnych. Domyślamy się, że we wsi odbędzie się ceremonia zaślubin i rzeczywiście jadąc dalej, tłumy ludzi uniemożliwiają nam dalszą jazdę.
Także i w Rumunii istnieje obyczaj zatrzymywania młodej pary w drodze do kościoła, domagając się poczęstunku. Również i każdego z nas, poczęstowano małą buteleczką tutejszego trunku, zapewne własnej roboty. Miłe to.
Szukamy miejsca na nocleg. W okolicach Barsany nad rzeką Iza znajdujemy potężny parking, zlokalizowany przy zajezdni samochodów. Postanawiamy tu spędzić noc. Jesteśmy w malowniczym, mało odwiedzanym przez turystów Maramuresz, przypominającym nasze Tatry Zachodnie.

12 maja – dzień 6
Barsana – Pojenile Izei -Ieud
Rano przemieszczamy się kilka kilometrów na parking pod monastyr, stanowiący jeden z ważniejszych zabytków kultury sakralnej Rumunii.









Ruszamy do następnej zabytkowej budowli sakralnej w Poienile Izei. Przewodniki zalecają, by wybierać się tylko tam samochodami terenowymi lub rowerami górskimi. Rzeczywiście droga chwilami karkołomna (szutrowa), ale udaje się nam dotrzeć.




Napełniamy nasze zbiorniki wodą z wiejskiego hydrantu i okazuje się, że woda jest nie zdatna do picia. Trzeba ją wypuścić i wypłukać wnętrza, ale to dopiero jak znajdziemy wodę pitną.
Późnym popołudniem docieramy do Ieud, wsi powszechnie uznawanej za skansen. Parkujemy przy okazałej nowej cerkwi, na sporym placu tuż pod nosem posterunku policji i kompleksu rozrywkowo – restauracyjnego. Ruszamy na spacer- przez wieś.

Z zainteresowaniem przyglądamy się każdemu mijanemu domostwu. Ich stan i rozmiar jest różny, w zależności od zasobności mieszkańców. Wiele obejść sprawiało wrażenie opuszczonych i nie zamieszkanych.

Ławeczka przed każdym z domów jest prawie obowiązkowa. Tu odpoczywają mieszkańcy po całym dniu. Przesiadują, obserwując i gaworząc z sąsiadami do późnych godzin wieczornych.
13 maja – dzień 7
Ieud – Moldowica -Suczewica
Ruszamy w dalszą drogę. Opuszczamy spokojne wsie górzystego Maramuresz by osiągnąć piękne wzgórza Bukowiny z przepiękną przełęczą Ciumarna. Region ten uznaje się za najbardziej malowniczą część Rumuni, który jest kolebką państwowości mołdawskiej. Nic dziwnego, że mieszkają tu Romowie, Ormianie, Żydzi i Polacy, którzy pojawili się już tutaj za panowania Kazimierza Wielkiego.
14 maja 2019 – dzień 8
Suczewica – Radanti – Voronet – Bistrita
15 maja 2019 – dzień 9
Bistrita – Sarmash- – Frata – Campia Turzi – Alba Julia – Sebes – Orastie
Późnym popołudniem trafiamy na miejsce noclegu. Miejsce ładnie zlokalizowane nad jeziorem, ale jeszcze nie przygotowane w pełni do sezonu. Brak zaplecza sanitarnego na przyzwoitym poziomie.

16 maja 2019 – dzień 10
Orastie – Hunedoara – Brasow
Hunedoara nie jest najpiękniejszym miastem, zepsutym przez monumentalistyczne blokowiska i pozostałości po obiektach przemysłowych. Średniowieczny zamek jest jednak imponujący.

Następny przystanek Braszów (Kronstadt), jedno z najpiękniejszych miast Rumunii. Tutejsza saska Starówka przyciąga turytów z całego świata. Znajduje się tutaj Konsulat naszego kraju.
Szukając miejsca na nocleg po raz kolejny doświadczamy uczynności sympatycznych mieszkańców. Jeden z taksówkarzy zapytany przez nas bezinteresownie objeżdża z nami i wskazuje miejsca możliwe do nocowania. Oczywiście odwdzięczyliśmy się polskimi drobiazgami. W rezultacie noc spędzamy na obrzeżach jednego z osiedli mieszkaniowych.

17 maja 2019 – dzień 11
Braszów – Bukareszt
Do Bukaresztu dojeżdżamy wczesnym popołudniem bez określonego miejsca na zatrzymanie. W sieci znajduję namiary na miejscówkę zlokalizowaną na terenach wystawowych „Romexpo”. Ustawiamy się na bocznej uliczce pod olbrzymim gmachem w którym także mieści się telewizja. Tereny te są jednocześnie zapleczem rekreacyjnym Bukaresztu i akurat odbywał się w części parkowej dość głośny koncert. Noc jednak mija spokojnie.

18 maja 2019 – dzień 12
Bukareszt

Rano przenosimy się na kemping zlokalizowany na przedmieściu nieopodal lotniska. Parkujemy auta i zaopatrzeni w bilety komunikacji miejskiej ruszamy do Centrum i wysiadamy na Placu Unirii. Kierujemy się w okolice Pałacu Parlamentu, obchodząc dookoła (co jest nie lada wyczynem) w poszukiwaniu wejścia. Okazało się niestety, że w sobotę obiekt jest nieczynny. Spacerujemy po mieście i podziwiamy miejsca opisane w przewodniku.
Wieczorem porządnie zmęczeni siadamy do wspólnej biesiady i dzielimy się wrażeniami.

19 maja 2019 – dzień 13
Bukareszt – Konstanca – Eforie Nord
Obieramy kierunek na Rumuńską Riwierę w rejonie Dobrudży. Musimy przejechać przez most Jalomita na Dunaju, oczywiście płatny. Znajdujemy miejscówkę po byłych terenach wojskowych nad samym brzegiem morza i postanawiamy tu pozostać na noc.

Rankiem przemieszczamy się na kemping Meduza, zlokalizowanym na przedmieściach Konstancy od strony południowej w miejscowości Eforie Nord. Miejsce to pamięta jeszcze czasy dyktatora, ale widać że coś zmienia się na lepsze.

20 – 22 maja 2019 – dzień 14,15, 16
Eforie Nord – Eforie

Niestety tutaj musieliśmy się pożegnać ze Zbyszkiem, którego wezwały do domu pilne sprawy. Szkoda, już jako trójca trochę się poznaliśmy i nawzajem uzupełnialiśmy. Do przyszłego roku.
23 maja 2019 – 17 dzień
Eforie – Granica (Rumunia – Bułgaria)
Kończymy nasz przejazd i poznawanie Rumunii. Zgodnie przyznajemy, że kraj ten pozytywnie nas zaskoczył, zwłaszcza ludzie, bardzo mili i uczynni. Będziemy jeszcze wracać do domu przez ten kraj, ale już inną drogą. Niestety nie udało nam się przejechać szosą transfogarską, ze względu na jej zamknięcie. Przejazd jest możliwy po całkowitym zejściu śniegu około początku czerwca.